poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 15 "Na zawsze"

-Max? Co ty tu robisz?!-krzyczała zdziwiona Evie
-Mógłbym Cie zapytać o to samo.-powiedział-Odłóż to.....-dodał i zbliżył się do nas
-Nie podchodź! Jeśli zbliżysz się, zabiję ją!
-Nie rób tego!-za drzewa wyszedł Niall, a zaraz po nim Louis i Zayn.
-Evie, co ty robisz?-odezwał się Zayn
-To co już dawno powinnam zrobić.
Moje oczy jeszcze nigdy nie wylały tylu łez. Zapłakanymi oczami spoglądałam na Niall'a, Lou i Zayn'a, Max'a i Evie. 
Nie wiedziałam co robić. Jeżeli to ma być mój koniec? Jeśli za chwilę odejdę z tego świata? 
Zaraz....
Jest wyjście. Mogę uciec, do siebie, na naszą część wyspy, ale to oznacz, że nigdy nie zobaczę Niall'a i chłopaków. 
Już nigdy? Może lepiej dać się zabić niż resztę życia spędzić ze Stylesem. Moje zimne serce nie należy do niego tylko do kogoś innego. W tym momencie spojrzałam na Nialla. Jego oczy......były czerwone, jak moje, tak samo Louis'a. 
-Ja......-zaczęłam i wszystkie pary oczu były skierowane na mnie-Kocham was....-powiedziałam i spojrzałam ostatni raz w oczy Louis'a i Niall'a
W tym momencie zniknęłam za przejściem na naszą stronę.
-Amy....-usłyszałam głos Niall'a, gdy już byłam po drugiej stronię.
-Nareszcie się jej pozbyłam.-usłyszałam też głos Evie, który się oddala, a to oznacza, że poszła.
Mogłabym teraz tam wrócić, ale ona może to zrobić drugi raz. 
Stałam tam jeszcze przez chwile, nagle usłyszałam czyjeś kroki. Czułam, że za zasłoną z liści stoi Niall.
-Amy.....ja Cię.....kocham-nie myliłam się. Był to głos Niall'a
-Ja ciebie też-powiedziałam i wyciągnęłam rękę, po chwili poczułam ciepło od Niall'a.
Staliśmy w bezruchu przez dłuższą chwilę.
-Niall, chodźmy już....-usłyszałam głos tego mężczyzny.
-Pamiętaj o mnie.-powiedziałam.
-Zapamiętam Cię na zawsze, ale błagam, ty zapamiętaj mnie.
-Na zawsze.-rzekłam i puściłam jego rękę.
Usłyszałam oddalające się kroki. Poszli. Zostałam sama. 
Pora wracać, Amy.....
Odwróciłam się i rozejrzałam gdzie jestem. Było ciemno, a nie wiedziałam, w którym kierunku mam iść. W tej chwili i tak to nie było ważne. Moje myśli zajmowało co innego. Słowa Niall'a krążyły mi po głowie....ja Cie kocham
Kocha mnie....A czy ja kocham jego? Rzeczywiście uczucie między mną, a nim nie jest normalne. Może mam coś w genach po mamie? Miłość do "wroga". Mama! Nie mam ze sobą pamiętnika. Został tam. Teraz został mi tylko naszyjnik. No cóż......
Szłam przed siebie, próbując o niczym nie myśleć, nie wychodziło mi to zbyt dobrze.....

***
Nie mam już sił. Znów zaczynam czuć uczucie głody i pustki....po tych wszystkich osobach, które straciłam. Chciałabym mieć normalne życie. Chodzić do szkoły i zakochać się w normalnej osobie, a nie mieć przypisanego od urodzenia męża. Wydaje mi się jakbym szła godzinami. Nagle zauważyłam światełko dobiegające z jakiegoś domu. Mojego domu. Odetchnęłam z ulgą, ale jednocześnie nie chciałam tam wchodzić. Ciekawe czy ktoś o mnie pamiętał? Na Styles'a nie liczę, ale Mia na pewno tak. To jedyna osoba, za którą tęskniłam, no i Chloe. 
Podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i pociągnęłam za klamkę.....


********************************************************************************************
Czytasz=Komentujesz
Nie jestem jakoś zadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że
nie jest aż tak źle ;)
A teraz muszę zabierać się do nauki, za tydzień trzy sprawdziany ;-;
No cóż........
Pozdrawiam♥

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 14 "Nasze miejsce"

*Dwa dni później*

Gdy tylko wróciłam, z "naszego miejsca", czyli miejsca, które łączy przejście w murze, położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać pamiętnik mojej mamy. Dawno tego nie robiłam. Przez pewien czas czułam niechęć do czytania, ale to nie jest wina mojej mamy, a teraz chce dowiedzieć się jeszcze więcej. 



Drogi pamiętniku!

Mam dość! Nie chcę być tym czym jestem! Nie chcę!
Chcę być wolna! Wolna od rozkazów i żyć tak jak oni. Jak wilkołaki. 
Gdy pierwszy raz byłam w ich wiosce bałam się, ale wiem, że nic mi nie zrobią. 
Nie mogą ponieważ Max się we mnie wpoił, a ja się w nim zakochałam.
Wczoraj zrobiliśmy wspaniałą rzecz.
W "naszym miejscu" na jednym z drzew wyryliśmy swoje inicjały.
Będą już tam na zawsze, jak nasze uczucia do siebie.
Nie mogę już pisać....
Wciąż trwają przygotowania do ślubu.
Do którego nie dojdzie.....


-Tak bardzo bym chciała żebyś zemną teraz była. Tu i teraz.-powiedziałam i przytuliłam pamiętnik.
Złapałam w rękę wisiorek swojej mamy, który dostałam od Chloe. W środku było zdjęcia mojej mamy z moim tatą, ale coś tu nie pasowało. Zmarszczyłam nos i włożyłam paznokieć pod zdjęcie, a ono wyleciało. Pod nim było inne, na którym była moja mama z jakimś mężczyzną. Zaczęłam jeszcze bardziej przyglądać się wisiorkowi. Z tyły był napis "M+M".
Taki sam jak na drzewie. To nie może być przypadek. 

M=Maria
M=Max
M+M=Maria+Max

Teraz wszystko złożyło się w jedność. To magiczne miejsce, o którym pisała moja mama. To, to miejsce, w którym spotykam się z Niallem. To wszystko się tam działo. To tam mama zakochała się w tym Max'ie. Muszę się dowiedzieć kim on jest i czy wciąż żyje. 

***
-Louis? Zayn?-gdy tylko zbiegłam po schodach zaczęłam krzyczeć imiona chłopaków, najwyraźniej ich nie było
-Nie ma ich.-za swoich pleców usłyszałam głos Evie
-Evie? Wiesz gdzie są chłopacy?-podeszłam do niej i zapytałam.
-Mężczyźni ze stada poszli na polowanie na koniec wyspy. Wrócą za kilka dni lub kilkanaście.
-Posłuchaj, powiesz mi kt....-nie zdążyłam skończyć wypowiedzi, bo dziewczyna mi przerwała.
-Nic Ci nie powiem, a ty lepiej słuchaj mnie. Masz się stąd wynosić! Masz zniknąć! Zrozumiałaś?!-dziewczyna niebezpiecznie się do mnie zbliżyła
-O co ci chodzi?-zapytałam i zaczęłam się cofać w tył
-Jesteś głupsza niż myślałam. Nie dotarło do twojej małej główki? To jeszcze raz. Wypierdalaj stąd albo sama się ciebie pozbędę!-krzyknęła i wyciągnęła do przodu rękę, która dotychczas trzymała za plecami. Trzymała w niej osikowy kołek. Wiadomo do czego.
-Posłuchaj odłóż to.-mówiłam jednocześnie robiąc kroki w tył.
-A co jeśli nie?-przybliżała się do mnie
Nie wiedziałam co mam robić. Wiem, że może mnie tym zabić. Rzecz, która działa na wampiry w telewizji w realnym życiu też działa. Szybko wybiegłam z kuchni i zamknęłam za sobą drzwi.
-Przede mną nie uciekniesz!-usłyszałam
Wybiegłam na dwór i rozejrzałam się dookoła. Nikt mi tu nie pomoże. Pobiegłam przed siebie. Wszędzie było pełno drzew, a ja nie wiedziałam co robić. 
-Znajdę Cię!-krzyk Evie był coraz bardziej słyszalny, była coraz bliżej. 
Bałam się. Cholernie się bałam. Nie było przy mnie Nialla ani Louisa, którzy by mnie obronili. Albo Zayna, który przemówił by swojej siostrze do rozumu. Nie wiedząc gdzie iść zaczęłam się kierować w miejsce gdzie zawsze spędzam czas z Niallem. Jest szansa, że mnie tam nie znajdzie. Gdy zobaczyłam Evie pierwszy raz, wiedziałam, że jest odważną dziewczyną, ale za co aż tak bardzo mnie nienawidzi, że chce mnie zabić? Co ja jej zrobiłam? Pamiętam, gdy Niall ją wyzwał spojrzała na mnie spojrzeniem pełnym żalu, tak jakby miała się zaraz rozpłakać. 
-Wampirku gdzie jesteś?-usłyszałam
Po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Nie zorientowałam się, że już jestem w "naszym miejscu". Schowałam się za drzewem z liśćmi wielkości mojej głowy.
-Wiem, że tu jesteś. Widziałam jak wbiegasz. 
Evie sprawdzała dokładnie każde miejsce. Nagle jej spojrzenie wylądowało na mnie.
-Tutaj jesteś!-powiedziała i zaczęła iść w moim kierunku.
Wybiegłam i znalazłam się po przeciwnej stronie.
-Nie baw się zemną w kotka i myszkę.
Po krótkiej "zabawię" w tą grę, obie znalazłyśmy się na środku.
-Już nie ma odwrotu. Nie rycz, bo to Ci nie pomoże.
Zbliżała się do mnie coraz bardziej, a ja za chwile nie będę miała jak robić kroków w tył. Podniosła rękę i wymierzyła we mnie kołkiem.
-Evie!-jej wzrok i mój znalazł się na osobie, która stała za nami.


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Czytasz=Komentujesz
Tyle dziś się wydarzyło w rozdziale....
Tyle sekretów wyszło na jaw....
hehe xd
Mam nadzieję, że się podobało ;)
PS. mam takie pytanko.
Dziś przeczytałam, że od lutego Niall spotyka się z jakąś tam Melissą.
Wiecie może czy to prawda?
Pisało też o Harrym i jakiejś dziewczynie, której imienia nie pamiętam xD
Pozdrawiam♥




poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 13 "Dla ciebie"

*Następny dzień*

-Marchewkę?-zapytał Louis
-Jak ty wiesz co ja kocham.-powiedziałam i wzięłam z jego ręki warzywo.
-Co wy macie z tymi marchewkami? Ty je uwielbiasz i jeszcze teraz Lily.-odezwał się Zayn
-Kocham je od dziecka-powiedziałam równo z Louisem.
-Ja się was boję. Jesteście jakimiś bliźniakami czy co?
-Fajnie byłoby mieć brata, ale jestem jedynaczką.
-A ja jedynakiem. Kolejna wspólna rzecz!-krzyknął Lou
-Na urodziny zrobię was listę takich rzeczy.
-O, dziękuję skarbie.-Louis powiedział, a ja dałam Zayn'owi buziaka w policzek
-Lily, kiedy się urodziłaś?
-Nie pamiętacie jak w dniu moich urodzin się tu znalazłam? 24 grudnia.
-Serio?!-zapytali zdziwieni
-Tak, a czemu tacy zaskoczenie?
-Ja też się urodziłem 24 grudnia-odezwał się Louis
-Przypadek? Nie sądzę.-powiedział Zayn z uśmiechem na twarzy.-A teraz muszę już iść, umówiłem się. Trzymajcie się.
Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Straciłam równowagę i grunt pod nogami.
-Lily!-ostatnie co usłyszałam, to moje imię z ust Louisa 

***
-Co się stało?-zapytałam z wielkim bólem głowy.
-Ty nas się pytasz co się stało? Ja dostałem zawału serca, prawie!-powiedział Louis-Dobrze, że nic Ci nie jest i że w końcu się obudziłaś-chłopak przytulił się do mnie.
-Długo leżałam?
-Sześć godziny.-powiedział Zayn
-Sześć godziny?-powtórzyłam jego słowa.
-Lily, nie interesuje mnie, że masz kruche serce. Musisz w końcu napić się krwi!-nie zauważyłam wcześniej, że w drzwiach stoi Niall
-Nie zmusicie mnie do tego.
-Jesteś taka nierozsądna.-powiedział i usiadł obok mnie.-Gdzie wy trzymacie tą krew?
-W lodówce, na piętrze. Po co Ci to wiedzieć?
Nic nie odpowiedział, tylko wyszedł.
-Chłopaki?
Brak odpowiedzi. Spojrzeli tylko na siebie, a potem Louis pobiegł za Niallem.

*Oczami Louisa*

-Co ty chcesz zrobić?-zapytałem
-A jak myślisz?-prychnął
-Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że masz zamiar tam iść.-powiedziałem i spojrzałem na mur.
-Mam zamiar i idę. Jak nie pójdę, będzie z nią źle.
-Stary, oni mogę Cię tam zabić.
-Będę ostrożny.

*Oczami Lily*

Po jakimś czasie do pokoju wrócił Louis.
-Lou, gdzie on poszedł?-zapytałam
-Nie wiem czy chcesz to wiedzieć.
-Mów!
-Poszedł odwiedzić twoją rodzinę.
-Co?! Czy on kompletnie oszalał?! Mogą go tam zabić!
-Próbowałem go powstrzymać, ale jest uparty.
-Dlaczego on to robi?-zapytałam ze smutkiem, myśląc, że mogę go już nie zobaczyć.
-Dlaczego....raczej, dla kogo.-powiedział Louis-Dla ciebie-dodał

***

-Minęły już dwie godziny. Gdzie on jest?!-krzyczałam przerażona
-Spokojnie, Zayn poszedł go szukać. Zaraz tu będą.
Po dłuższej chwili usłyszeliśmy otwieranie drzwi.
-Niall?!-krzyknęłam i pobiegłam zobaczyć czy to on
Do domu wchodził Zayn z Niallem. Na brzuchu Nialla była wielka rana, z której płynęła krew. Mulat natychmiast położył blondyna na łóżku.
-Co się stało?-zapytał Louis
-Pod koniec dorwali go. Pomogłem mu przedostać się przez mur. Mi nic nie jest, ale jemu tak.-powiedział i spojrzał na ranę Horana.-Co teraz zrobimy?-dodał
-Trzeba iść po Scotta.
-Poczekajcie...-powiedziałam
-Lily, nie ma czasu, na czekanie.
-Nie chcę czekać. Wampiry mają moce. Każdy ma inną. Ja potrafię leczyć. Mogę go uratować.
-Na prawdę możesz?
-Tak. 
Usiadłam przy Horanie na łóżku. Podwinęłam mu bluzkę, tak, że rana stała się jeszcze bardziej widoczna. Wytarłam krew żeby dokładnie przyjrzeć się, jak duża jest rana.
-Robię to pierwszy raz.-powiedziałam
-Dasz radę-odrzekł Louis i złapał mnie za rękę.
-Muszę.
Położyłam prawą rękę na brzuchu Nialla,  zamknęłam oczy i nie wiedziałam co robić dalej. Chloe po mojej osiemnastce miała mnie uczyć jak mam to robić.
-Chłopaki ja nie wiem co dalej...-mówiłam wciąż z zamkniętymi oczami, z których wylatywały łzy.
-Lily...-nagle po pokoju rozległ się głos Nialla
Otwarłam oczy i spojrzałam na jego twarz.
-Dasz radę, ja w ciebie wierzę.-powiedział i teraz to on trzymał moją rękę.
Ostatni raz spojrzałam w jego niebieskie oczy i zamknęłam swoje. Ścisnęłam jego rękę. Myślałam o tym co chce zrobić. Chcę żeby Niall nie miał tej rany, by stał się zdrowy. Myślałam o moich uczuciach do niego. Poczułam ciepło w moim ciele. Energie, której nigdy nie czułam, wiedziałam, że to to. 

*Oczami Louisa*

Lily jedną rękę trzymała na brzuchu Niall'a, a drugą jego rękę. Nagle zaczęło z niej pojawiać się jakieś magiczne światło, ledwo widoczne. Leczyła go. Po chwili skierowałem swój wzrok na Niall'a. Jego rana powoli znikała. Jego brzuch nie był już czerwony od krwi, odzyskał  kolor swojej skóry. Za moment rany już nie było. Lily, wzięła rękę z blondyna i puściła jego rękę. Położyła się na łóżku i zaczęła głośno oddychać. Musiało ją to wile kosztować. 

*Oczami Lily*

Kiedy poczułam, że Niall nie ma już rany opadłam na łóżko. Czułam się słaba, nie potrafiłam ruszyć żadną kończyną. Nigdy tego nie robiłam. Nie ćwiczyłam na wiewiórkach czy innych zwierzętach, od razu zrobiłam to osobie. 

***

Szybko się przebudziłam i przez cały czas siedziałam przy łóżku, na którym leżał Niall.
-Lily...-znów usłyszałam swoje imię z jego ust-Dziękuję...-dodał
Nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.
-Zapomniałbym-powiedział i wyciągnął woreczek z krwią. -Wziołem pięć, na wszelki wypadek-powiedział i zaczął się śmiać, a ja z nim
-Dziękuję. Pozwolisz, że ja pójdę się napić, a ty odpoczywaj.
-Dobrze.-odpowiedział
Wstałam z krzesła, podeszłam no niego, pocałowałam w czoło i wyszłam. 


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Czytasz=Komentujesz
Jak się podoba rozdział? ;)
Chyba dłuższy niż zwykle.
Taka długość wam odpowiada czy chcielibyście krótsze
albo jeszcze dłuższe? ;)
Pozdrawiam ♥








niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 12 "Sarna"




Gdy się obudziłam Niall'a już nie było, na szczęście. Kiedy się ogarnęłam zeszłam na dół gdzie byli już chłopacy.
-Hejka-powiedziałam
-Hej.-Louis jak poparzony podskoczył do mnie i mnie przytulił
-Cześć-usłyszałam z ust Zayna, duszona przez Lou
-Louis, bo mnie udusisz.-wydusiłam z siebie.
-Oj, przepraszam, ale jakoś tak czuję, że jesteś mi strasznie bliska.-powiedział z uśmiechem na twarzy
-Ty się chyba we mnie nie wpoiłeś?-zapytałam niby dla żartów, ale bałam się odpowiedzi.
-Gdybym mógł to pewnie tak, ale nie zdążyłem.-odpowiedział, a Zayn szturchnął go łokciem.
-Nie zdążyłeś?-powtórzyłam jego słowa
-To znaczy.....Jesteś głodna?
-Chłopaki, bo jest sprawa. Ja jestem wampirem i u mnie mamy zapasy krwi, ale tutaj nie mam, a dawno nie piłam i ja po prostu już muszę...
-Weź jego nie mnie!-krzyknął Zayn wypychając Louis'a do przodu
-Bardzo zabawne-powiedziałam równo z Louisem.
-Wy chyba na serio jesteście połączenie-rzekł mulat
-A wracając do tematu....
-Zaprowadzę Cie do lasu i....i są tam zwierzęta, więc wiesz...
-Dzięki.
-Idę z wami!


***

-Jeszcze nigdy nie polowałam.
-Nigdy, że nigdy?-zapytali
-Nigdy, że nigdy-odpowiedziałam ze śmiechem
-Będę twoim bohaterem i upoluję dla ciebie.-powiedział Lou i przybrał pozę bohatera z kreskówek.
-A gdzie masz getry?-zapytał rozbawiony Zayn
-Pffyy...Nie zazdrość mi-odrzekł Lou
-Właśnie, nie zazdrość mu-powiedziałam przez śmiech.
-Dziękuję Lily, a teraz zaczynajmy. Przy okazji nauczę Cię i podszkolę Zayna.
Uwielbiam ich poczucie humoru. Są kompletnie inni niż my. Potrafią się wyluzować. W tym momencie przypomniał mi się Harry, najgorszy z najgorszych. On by się tu nie odnalazł. Jedyną osobą w moim wieku, z którą się tam da normalnie porozmawiać to Mia, no i Liam się stara, ale trzymając z Harrym nie uda mu się.
-Dobra, więc musi zachować cisze.-powiedział-Powiedziałem cicho!-dodał po chwili
-Stary tylko ty coś mówisz!
-Właśnie.
Louis spojrzał na nas poważnym wzrokiem, ale po chwili zaczął się śmiać.
-I z nim iść na polowanie.....

***

-Ciii.....spójrzcie-po dłuższym chodzeniu po lesie, usłyszałam głos Louis'a
Pod drzewem stała sarna. Sama. Ja nie potrafię.
-Chłopaki nie możemy. 
-Jak to?-zdziwili się
-Ona żyje, oddycha tak samo jak my. Nie potrafiłabym wyssać z niej krwi. Może moje serce nie bije, ale wciąż czuje.
-Nie mogłaś tam tego powiedzieć dwie godziny wcześniej?-odezwał się Zayn
-Lily, ogarnij się. Jesteś wampirem musisz pić krew, a z tego co wiem nie robiłaś tego odkąd tutaj jesteś.-a tym razem Louis
-Ale, ja nie potrafię.
-Jesteś pewna?
-Tak.

***

-Nie potrafiłam tego zrobić.-powiedziałam do Nialla, leżąc z nim na trawie i wpatrując się w gwiazdy.
-Lily, Louis miał racje, ty musisz się w końcu napić.
-W domu, dostaje już gotową krew i nie wiem skąd ona jest, a tutaj zabiłabym tą sarnę. 
-To tylko sarna....
-Nie!-krzyknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej, a Niall zrobił to samo-A może ona ma rodzinę, mamę tatę, rodzeństwo...
-Lily skończ.
-A może ona kocha?! Może jest zakochana....
Nie wiem skąd wzięła się we mnie siła na taką przemowę. Czy ja na pewno mówiłam o sarnie?
-Lily...
Podniosłam głowę w górę, tak, że mój wzrok spotkał się ze wzrokiem blondyna. Jego oczy lśniły, błyszczały nawet w nocy. Dziwi mnie jego uroda. Nie wygląda jak wilkołak. Jest dość blady, ma niebieskie oczy. Zawsze wilkołaki wyobrażałam sobie jako opalone osoby z brązowymi oczami. Takie jak Zayn. Chociaż Lou też w stu procentach ich nie przypomina. Z resztą sama mam brązowe włosy i oczy tego samego koloru, a jestem wampirem. Jedyna moja wampirza cecha z urody to bladość. 
-Więc?-zapytał po chwili
Kompletnie nie wiedziałam co mówił. Tak zamyśliłam się w tych teoriach ludzi na nasz temat, że nie słuchałam co mówi.
-Niall, przepraszam, możesz powtórzyć?
-Ymm...To nic ważnego.-powiedziałam i znów leżał na trawie.
Położyłam głowę na jego torsie i znów patrzyłam w gwiazdy. Głupio mi, że go nie słuchałam, ale skoro to nic ważnego...


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Czytasz=Komentujesz
Cieszę się, że się wyrobiłam na dziś, chociaż już jest 23 xd
Udanego Lanego Poniedziałku!
Ja już jestem gotowa żeby minute po północy kogoś oblać Hahah
Jak już wspominałam, wcześniej, kilk to muzyka ;)
Pozdrawiam ♥


piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 11 "Słodkie oczka"

-Jak to, wiesz kto?-zapytał
-Ymm...No, ten, bo ja....-jąkałam się, nie wiedziałam czy powiedzieć mu moje przypuszczenia.-Tak, wiek kto.
-Więc kto?
-Jakieś wampiry albo wilkołaki-powiedziałam i udałam śmiech
-To miała być śmieszne? Będę musiał nauczyć Cię, być zabawnym.
-Ej, ja jestem zabawna!
-Wmawiaj sobie-szepnął
-Słyszałam!-powiedziałam i śmiejąc się odepchnęłam go od siebie
-To już, przyznajmy, że jesteś-powiedział i znów objął mnie w pasie.
-Jeśli krzyżujesz palce, to Ci je połamie.
-Jesteś taka słodka.

***
-No to do chatki.-powiedział blondyn
-Niall, możemy się przenieść gdzie indziej?-zapytałam
-W jakim senie?
-Możesz mnie "przetrzymywać" w....na przykład jakiejś chatce koło chłopaków, albo mogłabym z nimi zamieszkać?
-Co?! Ty chyba sobie.....
-Niall!
-Przepraszam. Okej, możesz z nimi chwilowo zamieszkać, a potem znajdę coś koło nich.
-Na prawde? Jesteś boski!-powiedziałam i ze szczęścia rzuciłam się na chłopaka.

***
-Puk, puk, puk!-krzyczałam uradowana, gdy już stałam pod domek chłopaków.
-Lily!-za drzwi wyszedł Lou i mnie uściskał
-Tak, byś mógł zawsze przytulać, a nie tak jak ostatnio.
-Ostatnia był z tobą Niall, a dziś nie.
-Co w związku z tym?-zapytałam
-Ymm....Nic. Wejdź do środka.
Jak powiedział tak zrobiłam.
-Zayn!-krzyknął, tak, że aż mnie uszy zabolały
-Co się drzesz?-mulat zszedł po schodach na dół-Lily, jak miło-powiedział i również mnie przytulił
-Zasadnicze pytanie: Od kiedy tu jest drugie piętro?
-Zawsze było, ale niedawno zrobiliśmy tam pokój, kiedyś był tylko strych z pająkami i nietoperzami-podkreślił to ostatnie słowo
-Bardzo śmieszne-powiedziałam
-A co to za walizki?-zapytał mulat, jedząc jabłko
-Słuchajcie, to bardzo smutna historia. Jestem małym wampirkiem i nie mam się gdzie podziać, przygarniecie mnie?-zapytałam i zrobiłam "słodkie oczka"
Chłopaki wybuchnęli śmiechem, a ja razem z nimi.
-Jaka ty słodka.
-Ile razy ja to jeszcze usłyszę?-znów zaczęłam się śmiać
-Oczywiście, że możesz u nas zamieszkać.-powiedział szczęśliwy Louis
-Dziękuję.-powiedziałam
-Wspólny przytulas!-krzyknął Zayn i w trójkę się przytuliliśmy.
-Widzę, że nieźle się bawicie, więc nie będę przeszkadzać.-spojrzenia naszej trójki skierowały się w stronę drzwi. 
Stała w nich młoda dziewczyna o brązowych oczach i  różowych oczach.
-Zaczekaj.-powiedział Zayn-Lily to jest moja siostra, Evie. Evie, to jest Lily.
-Hej, miło mi Cie poznać-powiedziałam i podałam jej rękę
-Daruj sobie-warknęła
Spojrzałam się na Zayna i Louisa, zdziwiona tą sytuacją.
-Co się tak głupio gapisz?! A wy co odwalacie, przytulacie się z tym wampirem, to nasz wróg! Powiem wszystko Scottowi!-wykrzyczała i chciała wyjść, ale wpadła na Nialla, który stał w progu.
-Może grzeczniej?-odezwał się
-O Niall, cześć-jej ton głosu momentalnie się zmienił.
-Chciałem sprawdzić czy wszytko, okej, ale najwyraźniej nie.
-Wszytko jest okej-powiedziałam.
-Muszę lecieć, do jutro, a ty następnym razem wyhamuj.-ostatnie słowa skierował do Evie i wyszedł
Evie spojrzała mi w oczy. Widziałam w nich ból i żal, były lekko zaczerwienione, tak jakby miała za chwile zacząć płakać. Bez słowa wybiegła z pomieszczenia.
-Przepraszam Cię za tą sytuacje-odezwał się Zayn
-Nie przepraszaj, to ja przepraszam, przecież to twoja siostra, a ja jestem w tej sytuacji nikim.
-Nie mów tak.
-Okej, już nie będę.
-Przysięgasz?
-Przysięgam.
-Chłopaki, pokażecie mi gdzie będę spać, bo jestem trochę zmęczona.
-Chodź.

***
Po rozpakowaniu się, położyłam się na łóżko i spojrzałam na pamiętnik, mojej rodzicieli, który leżał na biurku.
-Nie mam ochoty Cię czytać....-powiedziałam
Po ostatnim razie, to wciąż za dużo. Mój mózg, wciąż nie rozumie tego, że mój ojciec, nie jest moim ojcem. To chore. No cóż, idę spać. Jestem trochę zmęczona. 
-Aaaa!-krzyknęłam, gdy przed moimi oczami pojawił się Niall.-Znowu?
-Powinnaś się już przyzwyczaić.
-Też Ci kiedyś wparuje przez okno i zobaczymy!-krzyknęłam, a chłopak zaczął się śmiać.
-Lily, wszystko w porządku?-usłyszałam z dołu krzyk Louisa
-Tak!-odkrzyknęłam
-No, to jak wszytko w porządku, to idziemy spać.
-O czym ty mówisz?-zapytałam
Niebieskooki nic nie odpowiedział tylko położył się obok mnie i położył swoje ręce na moje biodra
-Niall, co ty odwalasz?
-Nie widzisz, śpię.
-Nie, nie śpisz, tylko trzymasz mnie za biodra!
-Nie mogę?-zapytał
-Nie, nie możesz! Wnerwia mnie już ta rozmowa.-powiedziałam i ściągnęłam jego ręce z mojego ciała
-Jeszcze mnie o to poprosisz-szepnął mi na ucho
-Chyba w twoich snach.

*********************************************************
Czytasz=Komentujesz
Chyba po raz drugi podoba mi się mój własny rozdział xd
Mam nadzieję, że wam też ;)
Wesołych Świąt!!!!
Co z tego, że u niektórych jest śnieg xdd
Więc jeszcze raz, Wesołych Świąt!
Pozdrawiam ♥



czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 10 "Kartka"

-Kolejna kartka-powiedziałam i wzięłam kartkę ze stołu

"Hmm...Możliwe, że jesteś głodna, ale na to musisz poczekać. Może chcesz się przewietrzyć?"

Co on odwala? Będzie mi takie zagadki dawał? Chociaż, to jest nawet słodkie.
Wyszłam na dwór, rozejrzałam się i do jednego z drzew była przypięta kolejna karteczka

"Już Cie denerwuje? Tak sądzę. Tak Ci małą wskazówkę, patrz na drzewa."

Zaśmiałam się pod nosem. Nie przepadałam za takimi zabawami, ale dla niego zrobię wyjątek. Szłam dalej przed siebie i dokładnie patrzyłam na drzewa. 
-Jest!
Na drzewie zauważyłam strzałkę, która wskazuje w lewo, więc tak poszłam.

***
Po kilkunastu strzałkach, na kolejnym drzewie pojawiło się serce. Za drzewem widziałam, różowe liście, które odsunęłam i poszłam dalej. 
-Ale pięknie....
Rozejrzałam się dookoła. Całe to miejsce tworzyło okrąg, otoczony tymi samymi liśćmi, które widziałam przed chwilą. Na ziemi było kamienie, w różnych kształtach. Na środku, stara fontanna,  a po jej prawej stronie drewniana ławka.
-Zgadnij kto.-nagle nic nie widziałam.
-Hmm...Nie mam pojęcia, Niall-powiedziałam i ściągnęłam jego serce z moich oczu.
-Skąd wiedziałaś?-zapytał
-Strzelałam, a ty skąd wiedziałeś, że lubie taki styl ubierania?
-Strzelałem-odpowiedział i razem zaczęliśmy się śmiać.-Chodź-złapał mnie za rękę i pociągnął na ławkę.
-Skąd znasz takie urocze miejsca?
-Bo jestem uroczy, a tak naprawdę to nie znam, Louis mi je kiedyś pokazał.
-Wiedziałam!-krzyknęłam
-Że jestem uroczy?-zapytał z uśmiechem na twarzy
-Nie, chociaż to też-powiedziałam i mrugnęłam do niego-Chodzi mi o to, że ktoś Ci musiał pokazać to miejsce, bo po prostu jest cudowne, ale obstawiałam jakąś dziewczynę.
-Dziewczynę, powiadasz....Jeśli to sposób, żeby się dowiedzieć, czy mam, albo miałem dziewczynę, to ci odpowiadam, że nie, nie mam i nigdy nie miałem.
-No nie wierzę, takie ciacho jak ty, nie miało dziewczyny.-powiedziałam i zaśmiałam się.
-A jak jest z tobą?-zapytał
-Na prawdę, chcesz wiedzieć?
-Tak
-Mam narzeczonego-powiedziałam, a chłopak zaczął kaszleć.-Niall, w porządku?
-Ta...ale narzeczonego?
-No można tak powiedzieć, bo u nas, wampirów, jest tak, że w wieku osiemnastu lat, dziewczyna jest przykazany jakiś chłopak, no i nawet jeśli się nie kochają muszą być razem.
-Szczerze? Chore są u was prawa.
-A u was jak jest?
-U nas, mężczyzna musi się wpoić, w kobietę.
-To kobieta, nie może się zakochać?
-Może, ale nikt, sobie  tego nic nie robi.
-U was też są chore prawa.
-Dobra, może zmienimy temat?-zapytał
-Tak.
-Na pewno jesteś głodna. Przygotowałem coś dla nas.
Powiedział i za krzaków wyciągnął piknikowy koszyk. Rozłożył koc, pod fontanna i po kolei wyciągał jedzenie, gdy skończył usiadł i spojrzał na mnie
-Czekasz na specjalne zaproszenie?
-Już idę, szefie-powiedział i zaczęliśmy się śmiać.

***

Większość jedzenia, zamiast w żołądku wylądowała na naszych twarzach. Zaczęło się od tego, że Niall rzucił we mnie babeczką, a potem ja w niego. Po skończonym posiłku, przeszliśmy się.
-Jedno wyjście prowadzi, do was, a drugie gdzie?-zapytałam
-Do was.-odpowiedział
-Jak to? A mur?
-To jedyne miejsce, gdzie nie ma muru. Nikt o nim nie wiem, prócz nas, Louisa i jego taty.
-To znaczy, że...-powiedziałam i zbliżyłam się do wyjścia.
-Lily, wiem, że twoje miejsce nie jest u nas i trochę się bałem ciebie, tu przyprowadzić, ale jeżeli chcesz to idź.
Lily, czego chcesz? Wrócić, tam do przyjaciół, wyjść za mąż za Stylesa, czy zostać tu?
-Zostać.
-Co?
-W sensie, nie chce iść, chce tu zostać z....tobą i oczywiście innymi.
-Na prawdę? Ja cie....uwielbiam-powiedział i przytulił się do mnie.
-Ja cie też uwielbiam, Niall.

***
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, rozmawiając o czymś i o niczym. Świetnie się razem bawiliśmy. Gdy mieliśmy iść do domu, zauważyłam napis, na jednym z drzew.
-Niall, poczekaj chwile.-powiedziałam
-Co jest, mała?-zapytał
-Patrz.

Max+Maria=Wielka Miłość Na Zawsze

-Ktoś wyrył, swoje inicjały na drzewie-powiedział
-Ktoś? Niall, ja wiem kto....

****************************************************************************'
Czytasz=Komentujesz
Zapraszam was do zakładki: Bohaterowie, bo
pojawiło się dwóch nowych bohaterów ;)
U was też pada śnie? Na Boże Narodzenie nie była, a teraz jest xd
Pozdrawiam ♥