czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 19 "Rozmowa"

-Posłuchaj mnie. To długo historia. Twoja mama przychodziło w "nasze miejsce" co jakiś czas. Ja zawsze, gdy ona tam była obserwowałem ją. Była piękna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Po kilku miesiącach zobaczyła mnie w krzakach. Kazała wyjść. Nie bała się. Była spokojna. Tak się zaczęło. Rozmawialiśmy codziennie, bo od tamtego czasu codziennie się tam spotykaliśmy. Pewnego dnia wyryliśmy na drzewie nasze inicjały. Ale ona była, a ja wilkołakiem. Powiedziała mi o tym, że jest komuś przeznaczona, ale ja się w nią wpoiłem. Ona kochała mnie, a ja ją. Nie chciałem jej nikomu oddać. Nagle ona przestała przychodzić. Nie widziałem jej on miesiąca. Pewnego razu wróciła. W białej sukni, zapłakana. Wtedy wyszła za Toma. Za mężczyznę przydzielonego jej. Za kogoś kogo nie kochała, za kogoś kogo ty uważałaś za ojca. Spędziła kilka dni u mnie. Pewnej nocy, zrobiliśmy to. Po kilku miesiącach urodziła w bólach. Urodziła ciebie i Louisa. Wtedy zmarła. Nie wytrzymała bólu przy rodzeniu wilkołaka. Przy porodzie byłem tylko ja i Chloe. Nikt o tym nie widział. Chloe wzięła ciebie, a ja wziąłem Louisa. Twój ojciec zabił się, gdy dowiedział się o zdradzie. O tym, że twoja matka urodziła dwójkę dzieci wiem tylko ja, Chloe i Tom, który tego nikomu już nie powie.
Zatkała mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przed chwilą obcy człowiek opowiedział mi historię mojej matki. To było inaczej. Wszytko było inaczej. Ciotka mnie okłamała. Sama nie zauważyłam jak z moich oczu zaczęły wylatywać łzy.
-Bracie...-odezwałam się-Chodź do mnie.-dodałam i uśmiechnęłam się
Przytuliłam się do Lou z całych sił. 
-A pan....pan jest moim ojcem.
-Tak, Lily, jestem.
-I....i co teraz?
-Sam nie wiem. Naprawdę nie wiem.
-Nie chcę tam wracać. Ciotka mnie okłamała. Nie mogę tam być. Chcę zostać tu.
-Ja to wiem, ale sama mówiłaś, że jest to nie możliwe. Nie uda nam się.
-Tato...
-Nie Lou, ja to załatwię.-odezwał się Niall.-Proszę pana, pan wie co to znaczy kochać wampirzyce. Proszę mnie zrozumieć. Kocham Lily i nie pozwolę jej odejść, tak po prostu. Już to kiedyś zrobiłem i żałuję. Straciłem ją, ale los chciał żeby tu wróciła. Jest tu, jest obok mnie. Kochamy się i nic nie stanie nam na drodze do miłości.
-Niall....znam Cię od dziecka. Przyjaźnię się z twoimi rodzicami. Znam to uczucie, które teraz masz, macie, w sercu. Trzymam za was kciuki i będę wam pomagał jak tylko mogę.
Lily chciałbym żebyśmy spędzali ze sobą więcej czasu. Jesteś moją córką i chce odzyskać te stracone chwile.
-Ja też proszę pa.....tato. Jeśli mogę tam do ciebie mówić.
-Możesz.-odpowiedział i uśmiechnął się.
Tym razem przytulił mnie on i Louis.
Chciałam pokazać mu naszyjnik, ale nie było go na mojej szyi.
-Lily co się stało?
-Nie mam naszyjnika po mamie! Pewni zgubiłam go gdzieś w tej wodzie.
Znów zaczęłam płakać, ale tym razem nie było to łzy szczęścia tylko smutku. Pamiętnik jest tam, a naszyjnika nie mam. Muszę go jakoś odnaleźć. 


*********************************
Czytasz=Komentujesz
Dziś tylko rozmowa ;)
Pozdrawiam ♥

wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 18 "Bezwładność"


Czułam, że spadam. Byłam coraz bliżej ziemi. Czułam się bezwładna. Grawitacja przyciągała mnie do siebie. Wiem, że nie umrę, ale boję się. Boję się bólu, zawsze się go bałam. Uderzenie, drgnięcie, cokolwiek. Cały czas w uszach miałam szum wody. Byłam mokra od stóp aż do głowy. Nagle poczułam upadek. Z całą siłą uderzyłam w wodę. Wstrzymałam oddech. Woda była tak silna, że popchnęła mnie prosto na kamień, w który uderzyłam.

***
-Gdzie ja jestem?
Gdy otworzyłam oczy byłam w innym miejscu. W miejscu które już znam. Podniosłam się, ale szybko upadłam. Spojrzałam na swoją nogę, była złamana. 
-Cholera!
-Lily, nie ładnie jest tak przeklinać.-usłyszałam znany mi głos.
Odruchowo spojrzałam w stronę, z której dochodził ten głos. W drzwiach stał Louis. LOUIS.
-Louis!-krzyknęłam, a do oczu zaczęły mi napływać łzy szczęścia.
-Ej, mała nie płacz.-podbiegł do mnie i mnie przytulił
-To łzy szczęścia.
-Jak na mój widok płaczesz, to co zrobisz na jego widok?-zapytał i wskazał na drzwi.
W progu stał Niall. Mój Niall. 
-Niall....
-Lily...
-Ja was zostawię, ale tylko na chwilę, bo chce pogadać z moją....Dobra idę
Louis wyszedł z pokoju, a obok mnie usiadł blondyn.
-Niall ja...tak bardzo tęskniłam za tobą, ale....nie mogę tu być
-Cii...Ja to wiem, ty to wiesz i wszyscy to wiedzą, ale nie wszyscy wiedzą, że ty tu jesteś. Wiem to tylko ja, Lou i Zayn. My nikomu nie powiemy. Będziesz mieszkać w tej chatce, a my będziemy się tobą zajmować.
-Niall, to nie takie proste. Nie mogę do końca życia, które nie ma końca, siedzieć w tej chatce. Dostałam bym na głowę. Muszę wychodzić na dwór i tak dalej.
-Wychodziłabyś, ale wieczorem.
-Niall, czy ty się słyszysz?
-Masz rację. Jestem idiotą.
-Skarbie, nigdy tego nie powiedziałam i nie powiem. Kochasz mnie i tyle. Ja kocham ciebie, ale wiesz dziewczynki to ta mądrzejsza płeć-powiedziałam i zaśmiałam się żeby trochę rozluźnić atmosferę. 
-Tak bardzo Cię kocham.-powiedział
-A ja ciebie.
Zaczęliśmy się całować. Ten pocałunek mógłby trwać wieczność, tak jak każdy z nim.
-Hmmm....Jak myślisz przeszkodzić im?-usłyszałam kolejny znany głos i spojrzałam za blondyna.
-Zayn.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-No hej mała.
Mulat podszedł do mnie i uściskał. 
-Stęskniłam się za waszą trójką.
-A myślisz, że my za tobą nie? Jeszcze bardziej niż ty!-odezwał się Lou
-Doprawdy?
-Blondynek i marchewko-jad aż się popłakali, tylko ja byłem twardy.
-Ha. Ha. Ha. Zayn. Bardzo śmieszne.-znów odezwał się Lou
-A ty nie zaprzeczasz?-spytałam Niall'a
-Nie będę Cie kłamać.-powiedział blondyn
-Przyznam się bez bicia, też za wami płakałam.


***
-Lou?
-Tak, mała?
-Co chciałeś wtedy powiedzieć?-zapytałam
-Kiedy?
-"Z moją..."?-zacytowałam go
-Z moją przyjaciółką.
-Lou.
-No co?-rozejrzał się po chłopakach.
Było widać, że nie wie co powiedzieć. 
-Lily, my jesteśmy rodzeństwem.
-Jak to?-byłam zdziwiona, ale też nie jestem głupia. Gdy poskładałam wszystkie fakty do kupy, coś mi tu nie pasowało.-Czy to możliwe skoro ty jesteś wilkołakiem, a ja wampirem?
-Jest to możliwe...-usłyszeliśmy czyjś głos zanim Lou zdążył się odezwać. Był to Max.
-Tata? Co ty tu robisz?-zapytał Lou
-Przyszedłem wyjaśnić kilka spraw. Lily....
-Skąd pan zna moje imię?-zapytałam
-Prócz tego, że mój syn ciągle je mówi, to ja....jestem twoim ojcem
-Co?-znów próbowałam wstać, ale znów upadłam na Niall'a
-Posłuchaj mnie...

*****************************************************************************
Czytasz=Komentujesz

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 17 "Rzeka"

Gdy rano się obudziłam zauważyłam pamiętnik. Leżał na biurku, koło łóżka. Byłam zdziwiona, ale tylko jedno imię przychodziło mi na myśl. Niall. Był tu, jak spałam. Wzięłam pamiętnik do rąk, a z niego wyleciała karteczka, na której pisało:


Nigdy nie jest za późno. Pamiętaj.
Niall


Tak jak myślałam, to był Niall. Odwróciłam kartkę na drugą stronę bo dopiero po chwili się zorientowałam, że coś tam pisze:

PS. Nie chciałem Cię budzić, bo spałaś tak słodko.
Lecz wiedź, że złożyłem pocałunek na twoich ustach.


Czuję się jak Julia. Dwa nienawidzące się rody i zakazana miłość. Nie chce żeby to się skończyło jak w tej książce. Chce być z Niall'em szczęśliwa. Ehh.....
W tym momencie nie wiem czy powiedzieć o tym Mi. Jest moją przyjaciółką i powinnam jej ufać, ale....Jej mamą jest Chloe, jak ona jej to powie to będzie po mnie. Cały czas nie mogę się na niczym skupić. Raz żyję tym światem, a raz tamtym. Czas się przewietrzyć. 
Zeszłam na dół, gdzie nikogo nie było. Gdy wyszłam na dwór zauważyłam loczka z Liam'em i rudowłosą. 
-Hej-powiedziałam
-Cześć-odpowiedzieli po kolei.
-Co tam u was?-zapytałam
-U nas dobrze-wyrwał się Styles za nim ktokolwiek mógł powiedzieć coś sensownego.-Lepiej powiedz jak bawiłaś się z pieskami. 
-Bardzo dobrze.-powiedziałam pod nosem.
-Co?-zapytał
-Nic.-Powiedziałam i odeszłam
Rozmowa z nim nie ma sensu. Do tego ślubu nie dojdzie. Nigdy.
-Przygotuj się na nasz ślub za tydzień!-usłyszałam, gdy odchodziłam.
Za tydzień?! To nie możliwe. Zaczęłam biec jak najszybciej, czułam, że z oczu spływają mi łzy. Usłyszałam głos przyjaciółki, ale nie zatrzymałam się, biegłam dalej. Usiadłam na skałce, którą otaczała woda. Idealne miejsce, nikt się tu niedostanie, bo skałka jest strasznie mała. 


Rozglądałam się dookoła. Wszędzie był Niall. Widziałam go w każdej części tego lasu. Obserwującego mnie. W pewnym momencie podszedł do mnie i otarł łzy, wtedy próbowałam go dotknąć, a on znikł. Rozmazał się jak mgła. 
-Lily!-nagle usłyszałam głos Mi.-Chodź tu! Nie dam rady tam wejść.
-Nie!-krzyknęłam
-Lily...Nie bądź dzieckiem! 
-O co Ci chodzi?-zapytałam i wstałam na skałce, próbując się nie wywalić.
-O ci mi chodzi? Chodzi mi o to, że jestem tylko starsza od ciebie o rok. W twoim wieku nie odwalałam takich szopek tylko grzecznie wyszłam za Liama. Czy tego chciałam czy nie, a nie chciałam! Radzę Ci żebyś przestała robić z siebie księżniczkę, bo Ci już więcej nie pomogę!
Zatkało mnie.
-Skoro nalegasz. Nie pomagaj mi. Nie chcę twojej pomocy, ty mnie nie rozumiesz! Ja kocham! Nie Styles! 
-A kogo?-Mia stała jak wryta. 
Powiedziałam za dużo. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie woda. Gdy nie wiem co powiedzieć to uciekam. Tak też zrobiłam. Wskoczyłam do wody, a jej prąd prowadził mnie nie wiem gdzie. Wszystko w tym momencie było mi obojętne. Chciałam stąd uciec jak najdalej. Usłyszałam tylko krzyk Mi. 

***

Nie wiedziałam dokąd ta rzeka płynie, ale dałam się prowadzić. Leżałam na plecach lub na brzuchu. Umiem pływać, więc nic mi się nie stanie, tak myślę. Gdy minął dłuższy czas zastanawiałam się kiedy będzie koniec mojej podróży. Nagle woda przyśpieszyła, a ja straciłam panowanie. Zauważyłam przed sobą wodospad. Rozszerzyłam oczy. Chciałam się jak najszybciej dostać na brzeg. Ale jestem mała, chuda, drobna i bez sił. Nie dałam rady. Zamknęłam oczy i czekałam co się stanie. 


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Czytasz=Komentujesz
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
Jest chyba dłuższy niż zawsze :D
Do następnego! ;D